Grażyna Majewska Kaźmierczak
Pielęgniarka oddziałowa Oddziału Medycyny Paliatywnej
Absolwentka Medycznego Studium Zawodowego w Legnicy, Wydziału Nauk Pedagogicznych i Społecznych w Zielonej Górze na kierunku pedagogika opiekuńcza, studiów podyplomowych z zakresu psychoonkologii w Wyższej Szkoły Psychologii w Warszawie, Wyższej Szkoły Medycznej w Legnicy – magisterium pielęgniarstwa, specjalista z zakresu anestezjologii i intensywnej opieki medycznej, specjalista opieki paliatywnej.Karierę zawodową rozpoczęła w 1979 roku jako pielęgniarka anestezjologiczna Szpitala Chirurgicznego w Legnicy, następnie pracowała jako pielęgniarka anestezjologiczna na bloku operacyjnym Wojewódzkiego Szpitala im. Falkiewicza w Legnicy (1994–1996). Od 1996 roku jest pielęgniarką oddziałową Oddziału Medycyny Paliatywnej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Sercem i duszą zaangażowana w dobro i wygody pacjentów i ich rodzin, dla których przejście na drugą stronę jest trudne. Czyni wszystko, aby oddział był doposażony w sprzęt umożliwiający obsługę obłożnie chorych, natomiast rodzina pacjenta była przekonana, że uczyniła wszystko w końcówce życia bliskiej osoby. Jest członkiem Dolnośląskiej Rady Pielęgniarek i Położnych, organizatorką ogólnopolskich konferencji naukowych z zakresu opieki paliatywnej. W latach 2010–2014 była radną gminy Gromadka. Wyróżniona tytułem Filantrop Roku Regionu Legnickiego 2007, otrzymała wyróżnienie w konkursie Sukces Roku w Ochronie Zdrowia 2007 Warszawa, odznakę Zasłużony dla Legnicy 2008, tytuł ,,Kobieta Roku – 2008”, odznaczenie Złoty Krzyż Zasługi 2016, odznakę Uśmiech Dziecka 2018.
Grażyna Majewska-Kaźmierczak mówi o sobie: „Gdy chodzę to właściwie biegam, dzień zaczynam o 5.00 rano. Spieszę się, bo wciąż mam mało czasu. Zanim dojadę do domu, zdążę na zebranie w izbach pielęgniarskich we Wrocławiu, odwiedzę pacjentów w hospicjum domowym, zorganizuję koncert, spotkanie rodzin moich pacjentów, udzielę porad wolontariuszom, wypiję kawę ze znajomymi, kupię buty, najlepiej dwie pary tych samych, bo wiadomo, że niedługo będą wyglądały jak zużyte, zadzwonię do dzieci i męża, odbiorę kilkanaście telefonów od rodziny i podopiecznych, porozmawiam z ks. Piotrem – hospicyjnym kapelanem, namówię kolejnego sponsora do współpracy. Jestem może chaotyczna, ale wszystko mam pod kontrolą. Nie potrafiłabym wytrzymać na bezludnej wyspie. Jak coś robię to do cna, jak się bawię, to na całość!”. Jest żoną Andrzeja i matką pięciorga dzieci. W życiu kieruje się dewizą ojca – dawaj ludziom więcej niż od nich dostajesz. W nieprzerwanej obecności przemijania i śmierci pacjenci Oddziału Medycyny Paliatywnej nauczyli ją pokory wobec życia.
Mówi: „Każdy pacjent to szczególna historia, lekcja i wspomnienie bolesne lub wzruszające. Kocham ludzi i życie. Wszystko wybaczam. Człowiek nie jest doskonały i ja nie jestem doskonała. Jeżeli Bóg potrafi, ja też jestem do tego zdolna. Kto daje, ten dostaje. Nie czuję się filantropem. Do ludzi trzeba dotrzeć. Nie spotkałam się z kimś, kto by odmówił pomocy. Ja nie daję szansy na odmowę. Jak mnie wyrzucą drzwiami wejdę oknem”.