II Konkurs Poetycki „Legnica” 2017

JURY:
Grzegorz Tomicki – przewodniczący
Antonina Trawnik – członek
Jan Lewandowski – członek
Artur Guzicki – członek
Mieczysław Pytel – sekretarz

Członkowie jury zapoznali się z Regulaminem Konkursu oraz procedurami konkursowymi. Na konkurs nadesłano 55 wierszy 16 autorów. Po zapoznaniu się z nadesłanymi wierszami jury postanowiło nagrodzić następujących autorów:

Nagrody główne:
I Nagroda: Maciej Henryk Modzelewski (godło „Lugidunum”) z Białobrzegów
II Nagroda: Agnieszka Wójcik (godło „A.W.”) z Legnicy
III Nagroda: Anna Piliszewska (godło „Żanetta”) z Wieliczki

Trzy równorzędne wyróżnienia:
Bogdan Nowicki (godło „Schulz”) z Zabrza
Andrzej Ziobrowski (godło „Markowa”) z Nowej Huty
Danuta Danielewicz (godło „Danuta”) z Legnicy

Wyróżnienie specjalnie dla 7-letniej Natalii Piaseckiej (godło „Natalka”) z Legnicy


 

Maciej Henryk Modzelewski („Lugidunum”) – I Nagroda

Nad Kaczawą. Zastratusowany krajobraz

Stratusowa chmura przegląda się w wodach Kaczawy,
Kapie szarościami,
Sepią gra przestrzeń.

Kaczawa – szczypana wirami – pluszcze, drga, obmywa kamienie,
Snuje opowieści o „Liegnitz castrum Poloniae”,
Mąci ciszę.

Śpiewa z wiatrem odwieczne pieśni o pragnieniu miłości,
O smutku,
O przemijaniu.

Wzdymają się bąble na pociemniałym lustrze Kaczawy,
Ktoś czyni krzyż
Spracowaną ręką.

Impresjonistyczny pejzaż z szybowcem. Miasto widziane z góry

Oswajasz przestrzeń, zaprzyjaźniasz się z cumulusem,
tym odwiecznym abażurem słońca,
puchatym jak z dziecinnej rysowanki.

Płyniesz z prądem niewidzialnej rzeki,
czarną sadzami nocą wypatrujesz glinianek w Lasku Złotoryjskim.

W przeciągającym się i ziewającym brzasku,
w południe z zenitującym słońcem,
gdzie Zamek Piastowski trwa, królują baszty i ty – szybowiec.

Lecisz, zastygasz w nienasyconym oku,
w czerwieniejącym,
ciepłolubnym wieczorze,
rozkwitającym tysiącem zdyszanych róż,
z chmurami oblanymi zachwytu rumieńcem.

Dworzec kolejowy Legnica Północna. Wspomnienie

Stukał drewnianą laską ten starszy pan
W lekko wytartym słomkowym kapeluszu.
Jawił się dobroduszny uśmiech na twarzy pooranej zmarszczkami.

Już samym swoim istnieniem mówił: miło mi, ukłony dla żony,
Proszę o wybaczenie.

Z czułością opiekował się brązową walizką ze świńskiej skóry,
Przepasaną zniszczonym paskiem.

Niespiesznie spoglądał na dworcowy zegar, nie ponaglał go.
Czekał.

Dokąd zmierzał starszy pan w kapeluszu?
Do jakiego pociągu wsiadł?
Został jego cień na dworcowej ławce,
Dotyk ręki odbił się zapachem w rudoczerwonej cegle.

Rynny pluszczą deszczem jak kiedyś,
Opustoszał dworzec Legnica Północna.
Gra powietrze kłaczkami zapachu bzu, wróble świergoczą jak najęte.
Czy jeszcze kiedyś pojawi się ten pociąg?

Niebo nad Legnicą. Przestrzeń oswojona

Usidlona pozuje z białymi wykwitami chmur,
Nieograniczona tańczy w niezapominajce błękitu.

Czasami zachrypnięta gromami, ukosem samolotu…
Czasem czarowna i wyzywająca w swej dziewiczości.

Z dziennym okiem słońca i nocnym księżyca
Przezroczystość spatynowana kożuchem mgły
I deszczem – płaksą chłoszczącym jej istotę.

Ma swoją nieodgadnioną misję. Trwa.

Prowadzi promienie słońca do Legnicy,
Otwarta woalem bez zaułków chmur.
Szpetna statusowymi chaszczami – przestrzeń –
rozszerzająca się z każdym ruchem ludzkiej myśli.

Przestrzeń oswojona przez legniczan.

Przestrzeń II

Lotnik włóczy się w niej niczym wagabunda po bezdrożach,
zatraca w swobodzie, wolności bez końca.
A ona kokietuje, umizguje się niepoznanym,
karminuje i kusi zawstydzonym zachodem słońca.

Całkowicie odsprzedana ptakom – zwiadowcom,
odwiecznym triumfatorom przestrzeni,
szelestliwym wysuszonym liściom wirującym w niebycie,
pajęczym sieciom oderwanym podmuchem od ziemi.

Ikar chce złamać szyfr potęgi kosmicznej otchłani,
poznać gejzery wybuchające w nieujarzmionych przestworzach,
by nicować dotychczas znane słowa i teorie
zapędzające się w zawoalowaną przestrzeń.

Przestrzeń III

Nieustannie niebieszczeje, nawet szturchana błyskawicami,
obłoki defilują zwartą kolumnadą przed trybuną słońca,
mroczne sidła gwiezdnej ciemnogranatowej przestrzeni
łowią odgłosy wszechświata w przestworzach konające.

Gwar gwiazd nie cichnie. Szept jednych wydaje się krzykiem,
inne mruczą przygłuszoną, stłumioną pieśń dali –
nieposłusznej prawom fizyki – która urwie się ze sznurka fali
i zniknie na zawsze w cmentarzysku przestrzeni.

Aleja Lipowa w Parku Miejskim

unurzane w pachnidłach
kwitną jak co roku w lipcu
ugrzecznione stoją wzdłuż drogi
dumnie rozpostarte do zachwytów

mgiełka zapachu spięta agrafką ożywczego chłodu

pajęczyny diamentami rosy się piszą –
pułapka koronkowym obrusem obleczona
liście tymotki tną brzytwą powietrze

pszczoła pijana słodyczą
ja wiruję w uściskach zapachu
brodzę w wonnościach i kolorach
czasu

Agnieszka Wójcik („A.W.”) – II Nagroda

Na Zamek Piastowski w Legnicy

Szybkim krokiem na kształt miecza błyskawicy
wąską sień zamku przemierza książę chmurnolicy.
Płaszcz jego z najznakomitszych tkanin utkany,
połami swymi sięga od ściany do ściany.

Myśli księcia – stado nietoperzy,
co wzbijając się wzwyż w sklepienie uderzy –
równie ponure i równie czarne:
„Wszystko to marne;
wszystko przemija, przeminie Legnica,
mego rodu korona, przeminę i ja,
nie pozostawiwszy nawet dziedzica.
Lecz gdy ja już zamknę powieki,
ów zamek będzie stał tu po wieki!”

Szybkim krokiem na kształt miecza błyskawicy,
wąską sień przemierza książę
o licu bladym pełnym tęsknicy.

List księżnej legnicko-brzeskiej z rodu Piastów

Do mojego króla.
Panie mój!
Królu bez korony
królestwa pozbawiony
jesteś
niczym banita na wygnaniu.

Panie mój –
rycerzu bez miecza
walczyłeś z chimerą
to dla niej złożyłeś broń.
Twoja księżniczka
czeka już na innego księcia.

Panie mój!
To nic, że królestwa pozbawiony
Mój królu bez korony –
nie szata zdobi człowieka,
a spisane czyny będą świadczyć przez wieka!
Twoja na zawsze –
Królowa

Anna Piliszewska („Żanetta”) – III Nagroda

Czarna Woda

Nad Czarną Wodą księżyc gubi smugi poświaty
I nikłe, mleczne błyski jak siwe włosy topi.
Ulice takie puste, gdzieś neon smutno mruga.
W powietrzu chłód jesieni i cieni ciemny popiół.

Skrzydłami nocnych ptaków jak latawcami ciszy
Wysoko, w chmur dywanie, wiatr huśta i kołysze.
Iskrzą się gwiazd miriady niczym opiłki srebra
I świeci nad dachami Wielkiego Wozu dyszel.

Szliśmy tam przedwczoraj – objęci, uśmiechnięci.
Dziś deszcz zmył nasze ślady, wypłukał naszą młodość.
Szukamy się daremnie; wołamy – nikt nie słyszy.
Księżyc smugi poświaty gubi nad Czarną Wodą…

Kozi Staw z legnicką „Wenecją”

Suną chmury kłębiaste nad miastem;
Dzień się w wieczór powoli przemienia.
Pijmy sen jak zielona herbatę,
Snujmy, snujmy zielone marzenia.

Niech się państwa odlegle przypomną,
Niech się miejsca zwiedzone odkurzą.
Pojedziemy daleko, daleko!
Przyjdziesz do mnie z biletem i z różą.

Przemierzymy odległe przestrzenie.
Zapiszemy wrażenia w pamięci,
Nim nas życie zwyczajne dopadnie;
Monotonia znów zacznie się kręcić.

Lecz gdy z psami pójdziemy na spacer
Nad Włochami, nad Turcją, nad Grecją
Będzie dla nas królować – jak zawsze! –
Kozi Staw wraz z legnicką „Wenecją”.

Dom pod Przepiórczym Koszem

Przy Małym Rynku kamienica
W dzień romantyczny i upalny
Wykusz narożny światłem krasi:
Skrzy ornament figuralny.

Rzymska Cerera w swej boskości,
Postaci z bajek imć Ezopa… –
Nie wierzysz oczom i przystajesz,
Bo stwierdzasz: coś tu jest na opak!

Baśniowość chwyta swoją magią
Poprzez w powietrzu światła taniec:
Zając poluje na myśliwych! –
Cóż to za dziwne polowanie?!!!

I nie wiesz: łudzi wzrok fantazja?
Iluzja? Psikus? Czy dać wiarę???
Dom pod Przepiórczym Koszem w słońcu
Mami przechodniów swoim czarem…

Zamek Piastowski

W wieży świętego Piotra
Szczur wąsikami rusza.
Nad zamkiem smutny anioł,
A w murach zimna głusza.

W wieży świętego Piotra
Skazańca cicha skarga.
Pajęczyn szare troki
Wiatr potajemnie targa.

Rycerz Otton von Hohen
Hula – władca nic nie wie.
Przepadnie trzos na jadło,
Nim pan zakrzyczy w gniewie.

I zadrży zimny kamień,
Zadzwonią głucho dzwony –
W Bogu wiadomej chwili
Paź zgaśnie zagłodzony.

A potem spotka kara
Z książęcych rąk rycerza –
Duch jego będzie straszył
Tam, gdzie Głodowa Wieża…

Legnicki bałwanek

Mróz mocno szczypie w nosy,
Na rynku ślady sanek…
Spójrz, stanął przed ratuszem
Bieluśki pan bałwanek.

Brzuch lekko ma wydęty,
Na głowie hełm z wiaderka,
Dwa błyszczą się węgielki,
Gdy dookoła zerka.

Kto do ratusza zmierza,
Oddaje mu honory,
Pytając, jak się miewa,
Lecz mówić on nieskory.

Kto stworzył go ze śniegu,
Co z nieba ciurkiem leci?
Archanioł, czy artysta,
Czy może tylko dzieci?

Wciąż o bałwanku szepcze
I dziwi się Legnica.
Skąd wziął się przed ratuszem
To jego tajemnica!

Lecz kiedy legniczanie
Się wreszcie nadziwili,
Śnieżnego jegomościa
Serdecznie polubili.

I pięknie go prosili
Panowie oraz panie:
– Kochany nasz bałwanku,
Czy z nami pozostaniesz?

Rzekł im bałwan wzruszony:
– Zostanę! Z końcem zimy
Mój brzuch się nieco skurczy,
A potem zobaczymy…

Prawdopodobnie wiosną,
Kiedy popuszczą lody,
Zostanie ze mnie ledwie
Kałuża zimnej wody.

Roztopię się doszczętnie!
Lecz niech was to pokrzepi,
Że znowu wrócę zimą –
Jeśli mnie ktoś ulepi…

Bogdan Nowicki („Schulz”) – Wyróżnienie

legnicka niedziela

duszkiem pije wiatr
złoty samowar

dymek i
żagle ciszy

zielony napar herbaty
dzwoni srebrnymi
łyżeczkami

blask blask i blask
święto blasku

legnicka impresja

nie powierzymy już siebie
lipowemu drzewu
liściom
jak tajemnicy
lotnych piasków

oko zarosło wilgotnym
miałem

jest głęboko osierocone
w piszczałkach ślepych
okien

zdarzenia nie dzieją się
dawno dokonane
w sobie

są kładką bezsenną
nieludnych domostw

gdzie łyżeczka upada
na dno filiżanki

Andrzej Ziobrowski („Markowa”) – Wyróżnienie

legnicka jesień

kapłanka tajemna jesień płonie liśćmi
brąz króluje wśród barw
płomienie duszy niosą myśli w rozkoszną ciszę
polotem jarzą się kolory ciężko snuje się czas
gdy spłynął na mnie pióropusz tajemnych gwiazd
w wielobarwnym drzew orszaku w wietrze rozszeptanym
poryw cudny

bezimienne nieba tajemnice
niosą ciężkie dni tęcze gdzieś przepadły
poświaty traw wyblakły gdzie kąpie się przestrzeń
słowa co brzmią chłodno przykrył nocy mrok
wichry grają płomienną symfonię wśród ogrodów i traw
tak zaczyna kończy pieśń dumnego świata
jesień co ziemię oplata niczym kochanka
nocy alejami wspinają się moje sny

obłoków łabędzie białe
niosą w skrzydłach co zostało z lata
dale żmudnie tkają sieci babiej przędzy
poryw światła niesie tajemny gracz

ku tobie wzrok kieruję
podnoszę ręce serce zmęczone od trwóg
gwiazdo wieczorna po cudnych dalach mnie prowadź
przed tobą klękam u wrót nieba na kolanach
tajemna boginko pierwsza w orszaku muz

legnicka wiosna

wędruje drogami gdzie śpią ogromne błota
wiosenna szczęśliwa niebiańska sunie piechota
kraj w rozpadlinach wiosennych grzęzawisk tonie
przymrozki wybieliły ziemi piękne skronie

drogi każdego wiodą do bliskiego sercu celu
legnicki piechur wędruje z nim marudzi wielu
depczą przestrzeń kałuże śliskie wokoło tarmoszą
szczęścia życzę bo idą po miłość piechotą

noceńka zwisa kotarą z tajemnego nieba
ciemność okrywa noc kochanka jej szkoda
wędruje poprzez ziemię do lubej okienka
puka prosi błaga gdzie sypia panienka

zastawiła okno kwiatem w wielkim wazonie
matuś miła cudu miłości dziewczęciu broni
wyrosła gibka niczym leśna młoda buczyna
łaknie miłości spragniona jak deszczu ziemia

słyszy stukanie delikatne w szybę okienną
otwórz legnicka kochanko pocałuj się choć raz ze mną
będę rycerski izba będzie dozgonnym świadkiem
będziemy się kochać namiętnie delikatnie

nie broń mu dziewczyno swoich wdzięków
świat tak ułożony niekochane kwiaty więdną
więc pozwól chłopcu spijać cudnej bieli słodycz
dla miłości piękna ziemię pragną nam otworzyć

legniczanka

z miłości wszystko się poczęło
nim świt blady w progi się zakradł
serce moje za nią tęskniło gdzie spojrzę
widzę nocy upiorne podwoje śpiew
ptaków dźwiga lazuru pokoje

wszystko szemrze pluszcze Kaczawa obok
istoty zastanej przy śpiewającej fali która
pragnie słyszeć prócz serca bicia wód szeptu
zasłuchana w tętno płynie nurtem wieczoru
– jaka szkoda że nie jest ze mną

stoi nad modrą rzeczką cichutko marzy
marzenia dziewczęce są niezwykle delikatne
co się dziś dziewczątku na ziemi zdarzy gdy
mnie nie będzie w tajemnicy się spotkamy na
łąkach ukwieconych z wiankiem na głowie taką
piękną legniczankę zatrzymam przy sobie

jest obrazem piękniejszym niźli anielscy druhowie
bez skazy straszą mnie okropnie dziewczęce piękno
zachowam w duszy nigdy oboje nie będziemy razem
w tym świecie grzesznym lecz kochanym zachowam
cud niewinności który płonie dla niej nie dla mnie

Danuta Danielewicz („Danuta”)

Parkowe witraże

Nigdzie nie znajdziesz tyle zakamarków
co ma moje miasto Legnica.
Nie sposób policzyć ukrytych zegarów,
w starych i nowych dzielnicach.

Placów zaułków i uliczek jak w mrowisku.
Otulone zielenią nade wszystko.
Klomby klombiki zakwitają sukienką,
Po ten wianek można sięgać ręką.

Symbol zamek i wieże co miasta strzegą
przez wieki.
Brama Głogowska stoi obok niego
i Kaczawa co płynie niedaleko.

W jakąkolwiek patrzę stronę
mego miasta życie chłonę.
Razem z nim idę ja
i cieszę się jak pięknieje każdego dnia.

Jaką radość sprawia mi kolor trawy,
potoki dywanów jaskrawych.
W parku łoskot tysiąca drzew,
A w nim śpiący lew.

Starodrzew szumi jak sumienie,
parasolem ogarnia światłocienie.
Historię kolorem pisze,
a ja jego oddech czuję i słyszę.

Wokół ścielą się aleje lipowe,
bukowe i kasztanowe.
Wiruję po nich wzrokiem,
z rozrzewnieniem stąpam krok za krokiem.

Radość dotyka mej twarzy
ilekroć sięgam parkowych witraży.
Szmaragdową otwiera zasłonę,
a ja w tej oazie po prostu tonę.

Trzepot

Wzdłuż i wszerz tętni parku kielich.
Idę wśród lipowej szerokiej alei,
nade mną szemrzą korony radości,
przyroda drga i tańczy w jedności.

W tym parku nic nie stoi na uboczu,
śpiew i trzepot wibruje do oczu.
Tęcza mieni się feerią na niebie.
Tak on rudością wzywa do siebie.

Do serca lgnie tajemnicą i aromatem,
burzą zieleni – dzikim kwiatem.
Niezliczonych woali mami drżenie,
jak fryga tańczy me marzenie.

Im dalej idę w zawoje,
słodycz spływa do duszy mojej.
Wiją się wachlarze naszą rzeką,
dywanem ramion zieloną powieką.

Chórem akordów dzwoni obszernie.
Zawieszona na obłoku nęci czerwień,
pod nieba rozmachem się kołysze,
w słońcu i w deszczu strofy w nim piszę

Życia mego kołuje wspomnienie,
radością niebo płynie nieskończenie.
Oprawiona w wigor młodzieńczy,
kocham życie a starość i tak całość zwieńczy.

Wzdłuż Kaczawy

Siedzę nad brzegiem Kaczawy,
pośród oceanu trawy,
nade mną góruje lipy drżenie,
a że pachnie nieskończenie,
jestem wtulona
w jej ramiona.
Jak ona, owijam kwieciem swą szyję.
Serce me radością bije,
roztęczone źrenice zaglądają za horyzont daleko
i bez końca płyną radością wraz z rzeką.
Wokół drga zapach miodu,
wachluje pyłkiem coraz dalej do przodu,
wraz z nim tańczy pszczoła i piękny motyl
na dywanie pięknym złotym.
Wiatr delikatnie go kołysze
i zapachem wypełnia ciszę.
Wonny aromat do mnie grucha,
Miłosną nutą szepcze mi do ucha.
Pośród alei wszystkie drzewa
memu sercu każą śpiewać.
Czy w słońca blasku, czy w malowanej tęczy,
mój zachwyt faluje i brzęczy.
Idę na przełaj przez łąk rozlewisko,
bujny bukiet kłania mi się nisko.
Wszystko jedno, co niesie na grzbiecie,
wianek za wiankiem przyroda plecie.
Nieskończone życie trwa w przestrzeni,
nic nie może tego zmienić.
Pięknem do duszy się wrzyna,
kolorem szmaragdu żółci i wina.

Natalia Piasecka, lat 7 („Nati”) – Wyróżnienie specjalne

Natalka

Była sobie raz Natalka legniczanka
która całą Polskę już zwiedziła
ze Smokiem Wawelskim piątkę przybiła
z Warszawską Syrenką w źródełku zanurzyła
a z Misiem Uszatkiem wesoło zatańczyła
ale dom to nie Kraków Warszawa czy Łódź
Natalka to prawdziwa legniczanka.
Ma tu różne zajęcia plastyczne,
taneczne wokalne i artystyczne.
Lubi śpiewać opowiadać malować
i w sztukach teatralnych występować
ale najbardziej po Legnicy podróżować

Maria Furowicz („Józefina”)

Nie ma parku

W czwartkowe upalne popołudnie
na chwilę wszystko zamarło
Co też zwiastować może
ta niespodziewana cisza
nagle zapadające ciemności
nieruchome powietrze

Wystarczyło kilka minut
może kwadrans
a może trochę mniej
i już po wszystkim
a efekty są przerażające
nie do opisania

Nie ma parku
tylko wielka sterta
drzew wyrwanych z korzeniami
konarów i gałęzi
Nie ma parku
Ozdoby naszej Legnicy

Jesień

Złota polska jesień znów nas oczaruje
Kolorowe liście na drzewach maluje
Stroi się od rana jak piękne dziewczyny
Zakłada na siebie sznury z jarzębiny
O odejściu lata wszystkim w krąg rozgłasza
Biegnie leśną drogą, na grzyby zaprasza
Droczy się ze słońcem, z jego promykami
Nie pozwala żeby było za chmurami
Na drzewach rozwiesza cienkie pajęczyny
Zrzucając kasztany, zaczepia dziewczyny
Choć czasem deszczowa, każdy z nią dziś trzyma.
Lepsza taka jesień, niźli sroga zima.

Paralotnią nad Legnicą

Moja piękna Legnica, Małą Moskwą zwana
Dla tych, co tu mieszkają, jest zawsze kochana.
Chociaż krzywe chodniki, a na jezdniach dziury,
Całkiem dobrze wygląda, gdy patrzymy z góry.
Robiąc rundkę nad miastem, paralotnią lecąc
Tego nie zauważysz, że mieszkańcy śmiecą.
Za to widać dym czarny, lecący z kominów,
Gdy jesteś nad dzielnicą nazwaną Tarninów.
A na ulicach korki, brak zielonej fali,
Gołoledź, ślizgawica, drogowcy zaspali.
Ciągle coś okrągłego, bo tak to wygląda,
Były tu skrzyżowania, a teraz są ronda.
Zielone płuca miasta, po przejściach park stary
Znowu w swej pięknej krasie, śliczny nie do wiary.
Na Kozim Stawie widać kaczki i łabędzie,
Gdy przyjdzie ciepła wiosna, coś jeszcze przybędzie.
Legnica ma też rzekę, co przez miasto pruje,
By szybko ją pokonać, dwóch mostów brakuje.
Na wzgórzu Zamek Piastów, Rynek zabytkowy,
Jest też sporo kamienic pragnących odnowy.
W Legnicy kiedyś było lotnisko wojskowe,
Została tylko nazwa i markety nowe.
Gdy trzeba wylądować, bo już po spacerze,
zbliżamy się do ziemi, siadamy na skwerze.

Legnickie Rowery

Legnickie Miejskie Rowery
stanęły i zdobią skwery.
Nie takie ich zadanie
tylko na miejscu stanie,
wolą po mieście spacery.

Plac Słowiański

Nasz Plac Słowiański wokół pomnika,
niechaj go raczej każdy unika,
bo kiedy do przystanku zmierza,
chodnik płytkami się najeża,
nie zauważy i kozła fika.

Halina Pstrowska („Stokrotka”)

Jesień

Już jesień złota się do nas zbliża
małymi krokami,
znów liśćmi nas zasypie
różnymi kolorami.

Spadną liście z drzewa
miedziane, szaro-bure,
będziemy na nie spoglądać
i zbierać co niektóre.

Jesień smutna, jesień szara,
nie zabaw u nas długo,
bo my chcemy słońca,
żeby nie było tak ponuro.

Gdy przeminie jesień złota,
będziemy, będziemy na zimę,
w ciepłe kurtki się otulimy,
nie będziemy bać się zimy.

Krystyna Cibiniak („Awak”)

Limeryki/-cy/ z Legnicy

1
Nad Kaczawą jest Legnica magiczna
chociaż bardzo stara ale jakże śliczna!
Cieszą się mieszczuchy, cieszą się włodarze
i spacerujące ulicami straże
lecz nie widzą, że ją szpeci reklama uliczna.

2
Pewien urzędnik z miejskiego ratusza
na widok Legnicy ciągle się wzrusza.
Wertuje ustawy, zmienia paragrafy
i dba o to, by nigdy nie popełnić gafy,
aż z człowieka ulatuje dusza.

3
Nasze miasto Legnica „Z nią zawsze po drodze”,
chociaż nieraz musimy namęczyć się srodze –
wielkie dziury na jezdniach, wokół pełno nędzy
i remonty obiektów, ciągły brak pieniędzy…
ale przeskocz mieszkańcu to na jednej nodze!

4
„Serce roście patrząc na te czasy”…
pisał o tym wielki z Czarnolasu –
my możemy tak również zaśpiewać
i uroki Legnicy opiewać –
wiedzą o tym już nawet bobasy.

5
Wielkie dzieło powstaje od nowa –
Zbiorcza Droga Południowa.
Metropolia nad Kaczawą;
pędzisz lewą…, suniesz prawą…,
szkoda tylko, że park się nie zachowa !

Zofia Banach („Seniorka”)

Jesienna Legnica

Dwie jesienie się spotkały
i się bardzo pokochały.
Ta w przyrodzie i ta z życia
przemieniły Świat i styl bycia.
Zieleń na złoto, brązowo, miedziano.
Teraz obie tak się cieszą i radują
aż do góry podskakują, że w konkursie
poetyckim występują.
Chodzą sobie po Legnicy i zmieniają
drzewa, krzewy, kwiaty i ulice, kamienice.
Bywają w Teatrze, Muzeum i Galerii Satyrykon.
Po Legnickim Zabytkowym Parku spacerują
listki drzew na złoto, miedziano malują
i tylko w duszy gdzieś się „babie lato” zawieruszy.
My Seniorzy swoje miejsca w Zabytkowym Parku mamy,
na Polanie Angielskiej i Mini ZOO się spotykamy.
W alei róż 90-rocznicę wystawy ogrodnictwa
Gugali witamy.
W poezji udział bierzemy, wiersze o Legnicy piszemy.
Wszystkich do centrum Seniora zapraszamy
i z miłością powitamy.

Patrycja Kamola („Patrycja”)

Świt w Legnicy

Wstajesz wcześnie rano i przecierasz oczy,
znów za oknem słońce, poranek uroczy.
On zagląda wszędzie, do serca Twojego,
on jest Twoim katem, wybawcą, kolegą.

Szykujesz pospiesznie śniadanie do huty,
szukasz swoich spodni i ubierasz buty.
Masz oczy wpatrzone w niewidoczną próżnię,
codziennie tak samo, a jednak jest różnie.

Jak mieszkasz w Legnicy, to jesteś swym panem.
Wszędzie zawsze zdążysz, co jest niesłychane.
Miasto jest nieduże, w cieniu huty stoi.
I o swoją przyszłość nikt się tu nie boi.

Gdy wychodzisz z domu, to Cię krew zalewa,
oblężenie krzaków, obsikane drzewa.
Nasi przyjaciele – „czworonożne gady”,
stoją już na straży wyjścia do zakładu.

Chcąc czy nie chcąc trafiasz… do huty, bo musisz,
musisz mieć wypłatę, życie to wymusi.
I tak od początku całe swoje życie,
ciągle spędzasz w biegu, budząc się o świcie.

Kołysanka dla naiwnych

Na górze jest wolność i stany radości,
na dole są wojny i ludzie zbyt prości.
Niepewność otwiera ciągle nowe rany,
na górze jest dobroć i walka o zmiany.
Na dole, gdy zejdziesz, to czeka Cię kara,
bo tutaj jest chaos i naiwna wiara.
Na górę, gdy wchodzisz… to nie za wysoko!
A na dół, gdy spadniesz, pogrążysz się w mroku.

Tak jest chyba wszędzie i nawet w Legnicy,
władza stąpa twardo, opozycja milczy.
Ludzie robią zamęt, bo to jest tak w modzie,
jedni żyją w chwale, inni siedzą w smrodzie.
Na górze jest wolność i słowa poezji,
na dole są chamy, ludzie bez finezji.
Lecz, gdy wszystko zmienisz i całość obrócisz,
to zobaczysz prawdę, a śmiech Cię przewróci.

Egoista

Były „Ptaszki w klatce” i „Małpa w kąpieli”,
„Wół i osioł”, a także parę innych relikt.
Chciałeś mieć majątek, dobrobyt i kasę,
żyłeś tu w Legnicy tylko, że… „inaczej”.

Wszystko to… to chwila taka samoistna,
jest jak mgnienie oka, jak ta mała iskra.
Gdy szczęście gościło na co dzień w Twym życiu,
to ciągle marzyłeś o więcej… w ukryciu.

Chodziłeś, liczyłeś mamonę w kieszeni.
Czy byłeś szczęśliwszy? Niech Bóg to oceni.
Pragnąłeś mieć szczęście, bo je każdy pragnie.
Mieszkałeś w Legnicy, teraz jesteś w bagnie.

Często na Twej twarzy widać było grymas
nieszczęścia i żalu, że wszystkich nie trzymasz
za gardło… Bo bardzo Ty pragnąłeś sławy.
Kochałeś i żyłeś często dla zabawy.

Ludzi miałeś za nic, bo kim są ci biedni?
Jedni małorolni, inni „z rąk Ci jedli”.
Klakierzy, którzy za kasę krzyczeli,
że jesteś wspaniały i z każdym się dzielisz.

Lecz wkrótce nadejdzie ta chwila, ta jedna,
że trzeba się będzie i z Bogiem pojednać.
Znaleźć Go czy czekać? Ty sam tego nie wiesz.
Kasę liczyć w Piekle? Czy dziadować w Niebie?

Piękno

Piękna jest Legnica, choć wielu się śmieje.
Ja jestem szczęśliwa, bo się dużo dzieje.
W tym mieście wciąż pełno imprez, wernisaży,
bo „władza” to twardy… policjant na straży.

Swoim czujnym okiem wszystko sam dogląda,
wszędzie jest Go pełno, z okien wciąż spogląda.
Jak wyjdzie na Rynek, to wita się z każdym,
a jak Go ktoś chwali, to czuje się ważnym.

Ja mam swoje zdanie na temat człowieka.
Jest to superheros, co nigdy nie zwleka
z dobrą radą, z pomocą dla tych, co go proszą,
jeśli z opozycji nie są i „pozytyw” głoszą.

Ja człowieka nie znam, choć słyszałam o Nim
wiele dobrych rzeczy, legendarnych kronik.
Ci, co Go nie lubią, wzięliby Mu teczkę.
W Legnicy jest pięknie, stawiam Mu piąteczkę.

Wciąż śpiewam

Wciąż śpiewam, choć czasami wątpię –
Czy lepiej jest milczeć? Czy modlić się w piątek?
Ja mam swój styl i czasami płaczę,
Choć wiem, że i ja mogę żyć inaczej.

Mogę rzucić artyzm, podjąć pracę w biurze.
Mogę robić wszystko, nawet ścierać kurze.
Praca mnie nie męczy, choć tego nie lubię.
Bo jak śpiewam… tworzę, artystycznie mówię.

Tu w mojej Legnicy miałam debiut śpiewu.
Jedni mnie chwalili, inni pełni gniewu
byli… bo chcieli też sławy.
Ja sobie tu tworzę, czasem dla zabawy.

Jestem wokalistką, śpiewam coś dla ludzi,
piszę, komponuję, bo mnie to nie nudzi.
Raz jestem na dole, a raz gdzieś na górze,
bo mój śpiew i artyzm, są jak dzikie róże.

Bożena Rymkiewicz („Bożena”)

Teatr legnicki

Dziś w teatrze jest premiera
właśnie sezon się rozpoczął.
„Makbet” znów zawitał do nas,
bo na laurach on nie spoczął.

Chociaż teatr nasz jest mały,
wielkie sztuki dla nas gra.
Repertuar często zmienia,
bilet ci z bonusem da.

Znany też jest i na świecie,
gdzie rozsławia imię swe.
O Legnicy – małej Moskwie
ktoś z daleka dowie się.

Spacer w czasie

Spacerując po Legnicy
kilkadziesiąt ładnych lat,
nieraz w przeszłość się przeniosę,
która wieki przecież ma.

Długie suknie z falbankami,
parasolki – te od słońca –
i frywolne kapelusze
z woalkami nie do końca.

W kawiarence sobie siedzę,
chłonąc aromatu woń,
upajam się nim zachłannie,
aż pulsuje moja skroń.

A wąskimi uliczkami
przeciskają się swobodnie
terkoczące auta stare
i tramwaje bardzo modne.

Chwilę żyję marzeniami
wśród kamienic zabytkowych,
gdy się potknę o nierówność
wiem! – już jestem w czasie nowym.

Kościół NMP w Legnicy

Stary kościół NMP w Legnicy
zwany też Mariackim.
On dawne czasy pamięta
z kilkunastu wieków wstecz.

W tym kościele ze swą świtą
Książe Henryk modły wznosił,
o wygraną w wielkiej bitwie
żarliwie Boga prosił.

Kościół z cegły jest tak starej,
że pamięta tamten czas,
a na wieży taras mały,
który znowu cieszy nas.

Kręte schody pną do góry,
w głowie kręci się, że aż strach,
gdy już wejdziesz dech zapiera
widok panoramy wokół nas.

W dali widać piękne góry
blask słoneczny okala je,
u stóp nasze piękne miasto,
w które rzeka wplata się.

Imieniny ulicy

Imieniny się zbliżają,
wielka feta będzie w mieście.
To nie Twoje, ani moje,
lecz ulicy święto! Wreszcie!

Imię piękne tej ulicy
od kościoła nazwę bierze,
a Najświętsza Maria Panna
chyba tę ulicę strzeże.

Możesz tutaj wypić kawę
oraz lody smaczne zjeść,
przysiąść chwilę na ławeczce,
podziwiając miasto swe.

Przy Filipie, który zawsze
bardzo zmyślny uśmiech ma,
możesz zrobić sobie fotkę,
by utrwalić fajny czas.

Jest salonem tego miasta,
zawsze drzwi otwarte ma
dla wszystkich miłych gości –
nie tylko tego szczególnego dnia!

Anna Krupa („Faustynka”)

***

Lew symbolem miasta jest
Elpo było tutaj też
Głogów niedaleko mamy
Na Satyrykon z niecierpliwością czekamy
I przepiękny mamy park
Cud się u nas też wydarzył
A niejeden o tym marzył

***

W moim mieście znam każdą ulicę
i skwer
i drzewo

Katedrę strzelistą
jej wieże
gwiazd sięgają

Miedziano-srebrne myśli
same układają się
w słowa;

Wrócę do domu
z miasta kominów
fabryk
i zieleni

Kolory miasta

Kolory mego miasta
w palecie barw
w pamięci
zachowałam

Zapachy
gofrów w Rynku
i dzieciństwa

Świeży powiew wiosny
zapach maja
w którym maturę
zdawałam

Myśli skrzydlate
legnickie
przylatują
do mnie
kiedy łódzki spleen
mnie odwiedza

***

Znane ulice
mosty
i drzewa
i ptak inaczej tutaj śpiewa

I tylko nas już tutaj nie ma…

„Nasze” sklepiki
i małe podróże

Na Rynku naszym
dostałam od Ciebie
pierwszą różę

I słońce było
jakieś
cieplejsze

I życie nasze
było jakby
lżejsze

***

Moje miasto rodzinne odwiedzam
w snach
i czasem na jawie
gdy zamykam na chwilę
oczy przy kawie

I myśli moje często
ku niemu biegną

Choć z czasem
wspomnienia zbledną

I znów ulicą
swoją idę prędko

W Legnicy żyło się tak lekko!

I miejsca były
takie „moje”
chodziliśmy tam we dwoje

I czas był „nasz”
codzienny

I biegł inaczej
jakby wolniej

A teraz czasu mi tak brak

Zachciało nam się ruszać w świat!

Janina Wątroba („Jasieczka”)

Moje przemyślenia

Moje miasto Legnica
kolorami ciągle zachwyca.
Jesienią jest trochę miedziana
A zimą wręcz niespodziewana.

Z tysiąca kolorów słynie
tu czas inaczej też płynie.
W Legnicy się rozmarzamy
i gdzie ładniej – przekomarzamy.

Tu piękne są letnie wieczory
a w klombach – obsadzane wzory.
Park nasz drzewami zachwyca
bo piękne jest miasto – Legnica.

Legnica – moje miasto

Ona mnie pierwsza do siebie przyjęła
dała mieszkanie i do pracy wzięła.
Wplotła w me życie różne swoje drogi
i już do dzisiaj pali się ten ogień.

Ona mnie zawsze w ciemności ochroni
chociaż tu żyję w ciągłej pogoni.
Ona w zadumę zachęca mnie szczerze
i chęci dodaje do jazdy na rowerze.

Tysiące razy jest przeobrażana
i pięknie na święta jest dekorowana.
Chce się spacerować tu – nie tylko w maju
Wielbię Cię Legnico! Mój Ty ziemski raju.

Rozważania…

Legnica to taki mój dom
Legnicę traktuję jak schron.
Bo tutaj się czuję bezpieczna
Legnica jest bardzo serdeczna.

W Legnicy są duże perspektywy
tu stadion i park urokliwy.
To nasze miasto z marzeń
bo dzieje się dużo wydarzeń.

Jest atrakcyjnym miastem
upora się z każdym „chwastem”.
Takie gościnna i zachwycająca
i ciągle dla wszystkich – zaskakująca.

Tu magia i melancholia
tu kwitnie niejedna magnolia.
Tu śnieg jakby mniejszy i deszcz
Bo Legnica najcieplejszym miastem jest.

Legnico!

Tyś miastem z moich snów
pachnąca tysiącem bzów.
Choć miasta są długie i szerokie
Legnicę wypatrzysz swoim okiem.

To miasto ma wiele ulic
osiedli, wieżowców i przecznic.
Tu ronda cudownie zdobione
a w parku znów piękno szalone.

Tu w ZOO zwierząt przybywa
w palmiarni – papuga krzykliwa.
Aleje cudowne dla spacerowiczów
i ścieżki rowerowe – tym co nogi ćwiczą.

I dużo tu jeszcze innych atrakcji
na zwiedzanie brakuje wakacji.
Żeby wszystko w Legnicy zwiedzić
trzeba ją na dłużej odwiedzić.

Och, Legnico!

Jakich ja słów mam użyć
wszystkie są piękne i tkliwe.
W kolorach świateł czymś posłużyć
Choć światła ostre, przenikliwe.

O Tobie można śpiewać pieśni
gdyż ciągle piękniejesz w oczach.
I o tym, ile pracy wnieśli
po huraganie – nasza siła robocza.
Jakich mam użyć słów –
Gdyż jesteś moim cichym marzeniem.
Tyś miastem z moich snów
i moim najskrytszym spełnieniem.

Z Legnicą mi zawsze po drodze
bo wszędzie są wielkie zmiany.
Dziś myśli swe ciut oswobodzę
i opisuję to – tak dla odmiany.

Jerzy Piliszewski („Snape”)

Legnickie magnolie. Haiku

Godzina legnickiej magnolii

Gile na krzaku:
Świergot. Oto godzina
Białej magnolii.

Iluzja

W płatkach magnolii
Na legnickim dziedzińcu
Czas się zatrzymał.

Sady na peryferiach

Dziewczyny biegną.
Sady w białych magnoliach.
Kwiaty we włosach…

Okładka tomiku pokonkursowego II Konkursu Poetyckiego “Legnica”. Autorką wykorzystanej pracy jest Hanna Galicka (lat 12) z Młodzieżowego Centrum Kultury.