V Konkurs Poetycki rozstrzygnięty.
„Być może pandemiczna sytuacja miała wpływ na mniejszą niż w poprzednich edycjach ilość uczestników, ale nie na poziom ich wierszy. Autorzy nie zawiedli! Każdy z nich w sobie właściwy sposób czerpiąc z bogactwa środków poetyckiego wyrazu, dzieli się z Czytelnikami swoimi odczuciami, przemyśleniami i wrażliwością. Wielu czyni to znakomicie, czym zyskuje prawo do miana poety!” – Krystyna Zajko-Minkiewicz (fragment wstępu)
V Konkurs Poetycki rozstrzygnięty:
Jury w składzie:
- Krystyna Zajko-Minkiewicz – Przewodnicząca
- Agata Tokarz-Puzio – Członek
- Anna Gątowska – Członek
Przyznano 3 nagrody, 2 wyróżnienia oraz dodatkowo nagrodzono publikacją na stronie internetowej TML „Pro Legnica” 7 utworów.
I nagroda: Godło „Laura” za wiersz „Jesień zaczyna się miedzią” (Katarzyna Wiktoria Polak)
II nagroda: Godło „Snape” za cykl pt. „Haiku w kolorze legnickiej miedzi” – „Jesienna kąpiel”, „Tajemniczość”, „Sen” (Jerzy Piliszewski)
III nagroda: Godło „Mgła” za wiersze „Retoryczne pytanie” i „Złoto i miedź” (Anna Piliszewska)
Wyróżnienia:
- Godło „Cisza”: „Na pejzażu” (Danuta Danielewicz)
- Godło „Dystych”: „Pejzaż wielokrotnego użytku” (Bogdan Nowicki)
Wszystkim uczestnikom konkursu serdecznie dziękujemy a zwycięzcom gratulujemy.
Nagrodzone wiersze
„Jesień zaczyna się miedzią”
Katarzyna Wiktoria Polak
Jesień zaczyna się miedzią – wiatr jak herold
ogłasza ciągłe mżawki i deszcze.
Gdy zabębnią kasztany, chodźmy w Park
wyzbierać okruszki ciszy,
zgubionej między ławkami. I odpryski
szelestów. Tam nas niemo przywita
ostatni, legnicki motyl, nim ptak
z gałęzi wykrzyczy, że pora
na melancholię. Z drzew bogato złoconych,
z łysiejących gałęzi
prosto na nasze głowy sypną liście,
czy… wiersze?
„Haiku w kolorze legnickiej miedzi”
Jerzy Piliszewski
Jesienna kąpiel
Wiatr rozdział drzewo.
W Czarnej Wodzie się kąpią
Miedziane listy.
Tajemniczość
W aktówce liście.
Pod pomnikiem lwa w parku
Mężczyzna w masce.
Sen
Księżyc nad miastem.
Wszystkie sny mają zapach
Legnickiej miedzi.
„Retoryczne pytanie”
Anna Piliszewska
Poturlało się w miedzianej trawie
jabłko – przyczyna wypędzenia
z raju. Jesienna mglistość wypełza
wężem między szelesty. Ktoś
rozkręcił sprężyny w zardzewiałych
zegarach – zaskrzypiały. Tak wiele
się zdarzyło ostanio. Za wiele
liści i cieni, za wiele ziaren
gorczycy
za…
czyj nie pierwszy grzech?
„Złoto i miedź”
Anna Piliszewska
Jeszcze jesień w Legnicy swoje miedzie i brązy
rozsypuje garściami niczym hojna dziedziczka,
ale chłód już się czai, aby pędzlować szronem
szyby i biel rozprószać po skostniałych uliczkach.
Jeszcze wątłe promienie nagrzewają zaułki,
jeszcze można grzbiet wygrzać w słońca ciepłych rdzawościach,
ale pierwszy przymrozek nocą zdążył pokąsać,
znowu wiatr dmuchnął zimnem, aż strzyknęło coś w kościach.
Jak zielone latarki świecą ślepia po ciemku,
z góry księżyc jak taca posrebrzana wybłyska –
tak to jest na tym świecie, że nie wszystkim los zesłał
dom, gdzie czeka na kota ciepły kąt, pełna miska.
Ale również się zdarza, że ktoś nieobojętny
na niedolę zapełni opróżniony talerzyk,
że ktoś o tym pamięta, by uchylić okienko
swej piwnicy, gdy słota albo gdy mróz i śnieży.
I by najmniejszym braciom ulżyć zimą w niedoli,
lichą budkę ociepli, czas poświęci bez żalu
na niesienie pomocy, bowiem piękne ma serce.
I choć jest bohaterem, to nie żąda medalu.
Świat przyrody to życie: każde stanowi wartość –
tym, co chronią naturę, wierszem nisko się kłaniam,
bo z ich rąk płynie dobro, które staje się iskrą
złotą, kiedy w Legnicy tańczy jesień miedziana…
Wyróżnione wiersze
„Na pejzażu”
Danuta Danielewicz
Jarmark Staroci
wtopiony na stałe w pejzaż Legnicy.
W widzeniu pełengwaru, radosny,
wielobarwny.
Ktoś sprzedawał , ktoś kupował
ściśnięte rzędem
stare meble, kufry, obrazy,
srebrne świecidełka.
Dziś podczas pandemii wita mnie natrętna cisza.
Dookoła tylko bezkarnie hula wiatr.
Milczenie i bezruch leżą jak ciężki kamień.
W tym samym czasie pustka się szarogęsi,
której niczym nie można zapełnić.
Próżno szukam odpowiedzi,
to tak jakbym zaglądała do dna piekieł.
Niestety przyszedł czas zawieszony na krawędzi,
czas pogubionych nadziei
w samym środku niepewności jutra.
Czasami przechodzę
pustawym Rynkiem,
niczego niema.
Ani stoisk
ani gratów
ani tłumu
tylko człapie
bezdomny pies spragniony
czyjejś uwagi.
Tak się też złożyło, że na parapecie
Towarzystwa Miłośników Legnicy
wysiadują smutne gołębie.
W głodzie wrażeń chyba nuży ich cisza w teatrze,
nawet śliwka zesmętniała
kiedy na taką rzeczywistość
patrzy.
„Pejzaż wielokrotnego użytku”
Bogdan Nowicki
Gołębie umorusały się sadzą.
Kominiarz z komina wyciąga kulę z kolcami.
Niebo prószy miedzianym śniegiem.
Na schodach leży pusta skorupka jajka.
Ceratowy wózek wyturlał się z sieni. Pod drzewem
gniją jabłka, gruszki i, z mgiełkami pyłu, śliwki.
Zgrzytnęły
drzwi. Na zaśniedziałym lusterku pojawiło się
odbicie ojca, które staje się fałdem.
Bluszcz gramoli się na trzeszczący papą dach.
Lebioda wyrasta z dziurawej konewki, z flaszek
i ze starych drutów. Spod brezentu wystaje błotnik
roweru.
Na liściach szurających po żwirze, pojawiają się
brodawki.
A wokół stoją miedziane
postacie odwrócone plecami, o których zapominam
natychmiast po przebudzeniu.